Koniec, wygrywają Joe i Kane

U sHy'a podobała mi się sama treść posta, ładnie opisane ataki i brak bezsensownego lania wody jak u Jericho. Jednak zabrakło mi opisu emocji, to ME i spodziewałem się czegoś więcej. U Y2J'a zaś stanowczo za dużo słów, tak jak już pisałem, nudne lanie wody. Seria powturzeń i niezbyt ciekawa treść nie dają dobrego efektu. Przegrywasz 3 na 3 kto ładniej w tej walce. Walkę zakończyć ma prawo Samoa, który może wspomuc się swym partnerem.

~ Walka zaczyna się dopiero wtedy,gdy nie możesz,a dalej walczysz! ~

Nadeszła ta chwila,ten momenty gdy stanąwszy oko w oko z Chris'em Jericho mam do rozdania mocne karty.Czterech Main Event'owców jakiś czas temu stanęło w swoich narożnikach jednakże tylko dwójka z nich może triumfować,mając przy swoim boku Kane'a postaram się odnieść zwycięstwo kończąc tą morderczą batalię.Dysponując lepszymi gabarytami niż mój przeciwnik rozpoczynam cały spektakl od mocnego zwarcia siłowego.Przepychając się z Y2J'em cały czas napierając na ów osobnika przepycham oponenta do corner'a tam zaś wymierzając kilkanaście łokci na kark.Aliści to nie koniec mych katuszy nad rozjuszonym rywalem,gdyż ogłuszony antagonista złapany przeze mnie za nadgarstek powędrował do leżącego naprzeciw rogu w jaki wbijając się z impetem spłynął po nim niczym z górskiego potopu.Ujrzawszy widok konającego z bólu napastnika na mej twarzy wtenczas pojawił się ironiczny uśmiech zwiastujący dalszą męczarnię Irvine'a.Heat wynoszący się z publiczności kierowany w moją stronę dodał mi jeszcze motywacji do działania toteż zerwawszy się w kierunku Christophera nieopodal niego będąc ciągle w biegu uniosłem nieco w górę nogę wbijając ją w facjatę nieprzyjaciela. ( Corner Low Big Boot ).Po tejże mocnej akcji jaka odzwierciedliła się na twarzy mego konkurenta poprzez odcisk buta postanowiłem przeciągnąć go na środek ringu.Łapiąc jego półdługie tłuste włosy w taki oto bolesny sposób uniosłem owego tag team partnera Brock'a Lesnar'a do pionu,niemniej jednak chwile później chamsko splunąłem w twarz "Best in the World'a",na co on odpowiedział siarczystym liściem wymierzonym w mój polik.Dając mu nabrać wigoru przyjmuję na swoje masywne ciało serię punchy tudzież kolan,wszak uniemożliwiając mu przejęcie inicjatywy unoszę łokieć jakim robię zamach trafiając najpierw lewą część twarzy,zaś cofając ową kończynę wykonuję drugi zamach powrotny robiąc piękną kombinację.

~ ..To jest mój świat. Wejdziesz do niego to wyjdziesz jako przegrany. Obiecuję Ci to.. ~

Chwiejący się na nogach Keith nie zdawał sobie z tego sprawy iż to przedsmak cierpienia jakie mu zadam w dzisiejszym pojedynku.Przechodząc na tyły adwersarza nadchodzącej akcji obejmuję go w pasie przerzucając cały ciężar ciała za siebie po jakim unoszę się do pionu spoglądając z pogardą na mą ofiarę.( German Suplex )

Proszę o 24h ..

Uhhh, najlepiej to robić coś samemu i po swojemu ! Widząc bezradność partnera wobec siły Lesnara, czuję, że zwycięstwo może nam wymknąć się z rąk.. Gdy ten zakłada zabójczą dźwignię Joe'owi ja wchodzę do ringu , po czym wymierzam mu kilka kopnięć ! Sędzia mnie odciąga, lecz Brock był zmuszony przerwać akcję !

On już był skończony. Nadzieja umarła, co doprowadziło do krytycznego stanu Samoańczyka. Teraz zostało mi tylko wykorzystać obecną sytuację, zatem bezzwłocznie położyłem się obok "martwego" antagonisty, przechwyciłem jego rękę, i zacisnąłem z całej siły (Kimura Lock *FM* ). Uścisk był morderczy, a zawodnik wył z bólu, błagał o pomoc, szukał szybkiego wyjścia z nieprzyjemnej sytuacji - Czyż nie łatwiej będzie jak klepniesz w podłoże?

Nareszcie nadszedł moment wielkiego wybuchu. Ruszyłem z ogromem ciosów na twarz Samoańczyka, on tylko jęczał z bólu, i błagał o litość. Po parunastu powtórzeniach zaprzestałem wykonywać ową czynność, ale wtedy przechwyciłem głowę Joe i powędrowałem z nim do mojego narożnika. Nakazałem usunąć się z drogi Y2Jowi, on posłuchał. Wtedy wyniosłem przeciwnika na corner, zaraz po tym sam się wdrapałem. Głowa antagonisty momentalnie znalazła się pod moją pachą, finalnie przerzuciłem mężczyznę nad sobą, powodując wielki huk po zatknięciu się obu ciał z podłożem (Superplex). To był ewidentny koniec przeciwnej drużyny, albowiem jeden z reprezentantów leży ciężko dysząc, nie dał rady doczołgać się do partnera w celu zmiany, zatem ja bezzwłocznie powstałem do pionu, wtedy obserwowałem męczarnie konkurenta. Nareszcie zacząłem nacierać dalej, więc pochwyciłem głowę rywala, lecz tutaj czekała mnie niespodzianka, dlatego że zostałem potraktowany slapem w twarz, to wręcz mnie rozbudziło do dalszych działań, więc uderzyłem zawodnika w twarz, a wtedy podniosłem go na równe nogi. Szybko podniosłem zapaśnika wysoko ponad grunt, aby potem cisnąc nim ponownie o deski (Spinebuster *SM*).

Zły ruch czasami może wpłynąć na rozwścieczenie rywala. Tak się stało, Samoańczyk potraktował mnie paroma uderzeniami, byłem zmuszony puścić, aczkolwiek w tym momencie nastąpiła aktywacja mojej drugiej strony - Bestii. Poczułem w sobie głód, który pragnął nowych ofiar do rozszarpania. Nie mogłem nad tym zapanować, musiałem się słuchać. Pierwszy raz wstąpiłem do pola walki, by siać zniszczenie, tak było, ale oponent przerwał moje czyny. Czy to było dobre posunięcie? Czy nie łatwiej było się oddać? Wyobraź sobie, iż katusze będą dwa razy mocniejsze. Aktualnie przystanąłem naprzeciw antagonisty z schyloną głową, po chwili uniosłem ją do góry, ażeby spojrzeć konkurentowi w oczy. Mężczyzna spojrzał w prost w moje gałki oczne. Ujrzał czerwień, która z nich biła, Płomień wręcz wylewał się z nich na twarz, to wprowadziło zawodnika w stan strachu. Oddalał się powoli w tył z myślą uniknięcia wybuchy, który był już tylko formalnością. Obawiał się też, że będzie świadkiem agresji zwierzęcia, a atak już poczuł na własnej skórze, przerażenie zapanowało nad tym ciałem. Ja tylko stałem niczym wryty w deski, tudzież czekałem tylko na odpowiedni moment, aby zaatakować z niewyobrażalną mocą.