OLE! OLE! OLE! OLE!
OLE! OLE!

Muzyka rozbrzmiała, a więc czas by i bohaterowie zaszczycili nas swoim widokiem! Już są! Sami Zayn i PAC właśnie wychodza zza zaplecza i kierują się w strone ringu. PAC klęka na jedno kolano, tuż przed Zayn'em. Sami wytrzeszcza swoje oczy z "rozkoszy", poniewaz jego Tag Team partner zaczął symulować masturbacje na swoim przyjacielu. Publika skwitowała to wybuchem śmiechu, ale Team Masturbation najwyraźniej nie zamierzali brać tego do siebie. Obaj trzymali mikrofony w rękach, a jako pierwszy przemówił Generico.
-Witajcie fani NWE! Nie możecie sobie wyobrazić jak przyjemnie jest byc tutaj, na RAW!
Publika wrzasnęła z uciechy, ale tym razem głos zabrał PAC
- JEDNAK! Nie jesteśmy tutaj przypadkowo, o nie. Musicie wiedzieć, że mamy przed sobą jeden, wielki cel. Wspólną misję, którą razem z Samim zamierzamy wypełnić bez względu na wszystko.
Tym razem nie było takiej wrzawy. Wszyscy kipieli z zaciekawienia. Teraz mikrofon do ust przyłożył Zayn
-Dokładnie tak. Jesteśmy tutaj, ponieważ nasze zadanie to przekazać wam wiedze o tym, jak użyteczna i fantastyczna w dziesiejszych czasach jest MASTURBACJA! O tak! Zapewne myślicie dlaczego akurat to? Co spowodało, że dwoje tak fantastycznie wyglądających facetów zaczęło publicznie mówić o masturbacji?!
Publika nie ważyła się polemizować na temat urody zawodników. Przemówił PAC
-Masturbacja to nieodłączny element naszego życia i nie wstydźmy się o tym mówić. Tą ręką którą obecnie trzymam mikrofon, którą będe przytulał Sami'ego po naszej dzisiejszej wygranej...
Sami słyszac te słowa lekko zbladł, ale na chwile, bo zaraz cały się rozpromienił. PAC dalej mówił
-I tą którą uprawia seks będę niszczył innych zawodników. Mamy w sobie moc. Jest to moc...MASTURBACJI!
Odrzucili mikrofony i wskoczyli do kwadratowego pierścienia. Mieli szerokie usmiechy kiedy publika zaczęla chantować co chwila "MASTURBACJA"

Time & Fate!!!





If that's your choice you'll be, to be a memory,
of simply love and hate,
of simply Time and Fate.
So you don't tell me why, your way will multiply.
If that's your choice you'll be, to be a memory.

Choose to come back, I wish you well
Choose to come back, You live your hell
Choose to come back, I wish you well
Choose to come back, You live your hell

Na arenie panowała istna cisza. Stłumione odgłosy publiczności przerywały od czasu do czasu ciszę panującą na całej arenie. Wszyscy fani spoczywali na swych miejscach obserwując rampę. Nagle pojawiła się długo wyczekiwana persona. Po chwili zaczęła grać muzyka Jeff’a Hardy`ego.


~ Ring Announcer : Please welcome, way to the ring, from Cameron, North Carolina, “Charismatic Enigma” Jeff Hardy!!!  ~


Reakcja fanów była przewidywalna, masa pop’u, pomieszana równocześnie z niewielkim hejt’em. Wrestler po wykonaniu swoich charakterystycznych gestów, które dodały mu ogromnej dawki animuszu, udał się wolnym krokiem w stronę ringu. Skoncentrowany obserwował oktagon, jak i całą publikę. Na Jego twarzy cały czas widnieje szeroki uśmiech. Również można dostrzec w jego gestach, jak i zachowaniu tajemniczość, która jest jego nieodłącznym elementem. W czasie wykonywania swojego wejścia, Jeff przybijał tak zwane piątki swoim wiernym ludziom. Po chwili doszedł do metalowych schodków, po których szybko wszedł.  Udał się na środek apron`u, na którym wykonał swój taniec. Następnie wszedł do środka oktagonu pomiędzy drugą, a trzecią liną. Po upływie kilku sekund podszedł do narożnika gdzie ponownie wykonał swoje gesty, które skierował w stronę fanów. Zawodnik był z siebie bardzo dumny. Po kilku sekundach bezczynnego stania ściągnął koszulkę, którą wyrzucił za ring w stronę publiczności, do której ponownie kilka razy poklaskał.

Nadszedł czas by nasza siła masturbacji pokonała siłę homoseksualności bijącej z Fandango. To moja pierwsza walka tag teamowa i nie zamierzam zawieść ani publiki, ani mojego partnera. Współprace mam we krwi, więc nie przewiduje żadnej sensacji w stylu porażki. Sędzia zmierzywszy nas wzrokiem dał znać dla technicznego, że czas już zaczynać i chwile potem rozbrzmiał gong.

Od razu poderwałem się z miejsca. Nie mogłem stać dłużej niz sekundę, tak jakby podłoże ringu żarzyło się żywym ogniem. Nie było na to rady. Trzeba ruszać do ataku. Przybliżałem się szybko do swojego przeciwnika mając gdzieś rady zdrowego rozsądku. Musiał poznać siłę mojej prawej reki. Tej która dokonuje cudu masturbacji. Niech no tylko dopadnę tego pedałka. Oboje wystawiliśmy ręce do przodu i juz po krótszej chwili nasze dłonie połączyły się w zażartym uścisku. Nasze nadgarstki wykonywały dziwne ruchy tylko po to by uzyskać choćby odrobinę przewagi. W końcu zrobiłem krok do przodu wywołując chwilowe zawahanie rywala. Natychmiast wykorzystałem to przekręcając mu rękę. Nie zdążyłem się nacieszyć, gdyż Fandango natychmiast wykręcił moją. Ból był nieznośny, ale do wytrzymania. Mimo wszystko musiałem jak najszybciej uwolnić się z tej krępującej pozycji. Przetoczyłem się przez bark, stanąłem pewnie na nogach i wykonałem mostek, dzięki któremu moja ręka była wolna! To było niezłe. Elastyna z "I nie ma mocnych" to przy mnie drewno. Opponent po raz kolejny chciał się siłować, ale "grzecznie" odmówiłem wymierzając mu potężnego łokcia w twarz! Albo mnie okłamały zmysły, albo naprawdę mu przyjebałem, bo tancerz osunął się na kolana wytrzeszczając oczy. Sam też stanąłem jak wryty. Przecież łokciem się nie masturbuję. Wykonałem jeszcze szybki gest masturbacji przed twarzą Fandango, ale chwilę po tym już odbity od lin pędziłem na wstającego rywala, by wyskoczyć, wylądować na jego barkach i ze świstem obrócic się sprowadzając go na matę! Running Hurricanrana To było to!

Może nie była to zapowiedziana siła prawej ręki, ale jak to się mówi - najlepsze należy zostawić na koniec. Znowu stałem nad swoim przeciwnikiem mając w uszach okrzyki fanów składających się na "MASTURBATIONS". To będzie bułka z masłem. Łatwe jak masturbacja przy lesbijkach.

Sami Zayn - pierwszy akapit ładnie wprowadza w posta, czegoś mi tam zabrakło ale miło się czytało, potem widać że wczułeś się w postać, a raczej własny gimmick. Ja bym się zastanowił czy to nie przesada z tą cała masturbacją ale post ładny i nie mam się do czego więcej przyczepić.

Rafi - bardzo ładny post, jednak znalazłem kilka powtórzeń, które naprawdę mocno biły po oczach. Ogólnie żadnych większych błędów, ładne słownictwo. Wszystko opisane tak jak się należy.

Oba posty są na bardzo wyrównanym poziomie, w jednym i w drugim czegoś mi zabrakło. Lecz muszę wybrać i dalej pisze Sami Zayn!

[Różnica minimalna]

Wczucie się w dość dziwny ale gimmick i brak błędów u Mailny przeświadczyły o werdykcie

Podnosząc delikatnie przeciwnika za głowę, powolnie nie spiesząc się wepchnąłem go do narożnika by tam rozpocząć reinkarnację w specjalistę od boksu. Silnymi punchami obijałem dolny korpus przeciwnika by po chwili powalić go Belly to Back Suplex'em.  Rozpoczynałem właśnie drogę, na której końcu był klucz do mej kariery. Wszyscy, a zwłaszcza Jeff robił swoje miny i na twarzy jego wymalowywał się uśmiech wiedział iż nie pozwolę mu zakończyć tego pojedynku, wiedział też ze nie możemy tego przegrać, to właśnie ten czynnik wpływał na to ze nie starał się zainterweniować. Dosiadając przeciwnika rozpocząłem serię uderzeń z łokcia - Repeated Elbows to Head, każdy z nich wycelowany niemal perfekcyjnie. Wstając otrzepałem się z prowizorycznego kurzu odwróciwszy się od przeciwnika zwróciłem uwagę na Hardego ten delikatnie próbował mi przekazać iż wcale nie jest zaskoczony obiegiem walki. Jednak w pewnym momencie rzucił do mnie słowa "Uważaj!" i gdy tylko się odwróciłem poczułem silny ból w okolicach brzucha, silne kopnięcie ze strony Samiego ustawił mnie w wyśmienitej pozycji. Skorzystał nie zdążyłem zareagować gdy moja głowa spotkała się z matą, tak zadziałać mogło tylko DDT do tego Standing Moonsault i przypięcie ze strony Zayna 1... 2... Kick Out! Nie mogłem przecież w taki sposób przegrać walki, zdenerwowany podniosłem się w stylu Shawna Michaelsa i stanąłem twarzą w twarz z mym oprawcą. Patrzyłem mu prosto w oczy, po czym odepchnąłem wybijając się z miejsca położyłem go na matę Jumping Hight Kickiem. Zayn wylądował gdzieś na środku ringu, wiec postanowiłem to wykorzystać, wychodząc za liny, stanąłem na krawędzi ringu i jednym ruchem wskakując na linę, odbiłem się od niej lądując na oponencie Slingshot Leg Drop. Przypływ mocy, lub złość ogarnęła mym ciałem, silnymi i wściekłymi stompami wbijałem się w obolałe ciało przeciwnika, całymi seriami Repeated Stomps powodowałem silny ból na kończynach rywala. Nie był to jednak koniec, a raczej początek pięknej batalii, jaką dziś mam zamiar zaprezentować...

W tamtym poście wykonałem 7 akcji więc w tym wykonam tak aby to przeciwnik więcej mi zadał...

Zbyt pewny swojego postępowania znów nie zauważyłem jak przeciwnik podnosi się i silnym Superkickiem powalił mnie na matę ringową... Poczuł chyba przypływa mocny gdyż zaraz po obaleniu zaraz wskoczył na narożnik, by popisać się swoimi możliwościami lotniczymi. Flying Splash poczułem tylko ciężkie ciało przeciwnika na swym brzuchu i rękę sędziego bijącą w matę 1... 2... Kick Out! Już dwa razy w tym pojedynku byłem odliczany, muszę się wziąć za siebie. Powoli się podnosiłem a Sami już rozpoczynał bój odbijając się od lin wskoczył na mnie wykonując Sunset Flip Powerbomb i ponownie przypinając 1... 2... Kick Out! Złość malowała się na mojej twarzy, lecz wiedziałem iż muszę mu się jakoś przeciwstawić. Nim zdążyłem zareagować poczułem ból w dolnej części ciała to Split Legged Moonsault w wykonaniu Samiego tak na mnie podziałał. Tym razem jednak nie przypiął, tylko chwycił się za brzuch, tez odczuł uderzenie, powoli się podnosiłem by nie stracić równowagi jednak ten zaatakował mnie Calf Kickiem. Nie wiem co na to wpłynęło, lecz wyleciałem z ringu. Może to było dobre, a może nie jednak dzięki temu mogłem odpocząć. Sami Zayn wiedział co się może stać i wyszedł za mną chcąc wrzucić do ringu, jednak podciąłem go gdy tylko był tuż przy mnie. Ten niefortunnie uderzył głową w metalowe schody. Ten na skutek uderzenia wyprostował się przez co umożliwił mi wykonanie kolejnej mojej akcji, a mianowicie Russian Leg Sweep. Dzięki temu miałem odrobinę czasu by odpocząć, sędzia rozpoczął odliczanie 1... 2... 3... więc aby nie przegrać przez odliczenie musiałem wstać i wrzucić rywala do ringu. Gdy to zrobiłem, oparłem się o liny odpoczywając...

Głęboko oddychałem mając nadzieje że w końcu przez chwilę mam przeciwnika z głowy, jednak coś nie dawało mi spokoju, wciąż miałem myśli co by było gdybym przegrał dzisiejszą walkę, szansa na pas legła by w gruzach. Próbowałem nie dopuszczać do siebie jakichkolwiek złych myśli aby się nie zdekoncentrować, lecz strzygi dopadają nawet dobrze wytrenowane psychiki. Otrząsnąłem się jednak z tego snu i wróciłem na ziemie, Sami powoli się podnosił, a więc od razu podszedłem do niego i ciągnąć za włosy powaliłem go na matę European Uppercut po czym przeszedłem do dźwigni Butterfly Lock licząc ze może uda mi się poddać rywala...