Wbiłem

POZDRAWIAM PANA, KTÓRY DAŁ MI 2 WALKI NA TYGODNIÓWCE! <3 NIE MIAŁEM POJĘCIA O NIEJ I JEŻELI GEXXEL POZWOLI TO JEDNAK...

Zanim jeszcze muzyka rozbrzmiała, na arenie zapadła cisza. Wszyscy z zapartym tchem czekają na to, kto wejdzie na pierwszą walkę poniedziałkowego show.
Nagle...
THE ANTIDOTE!

Now the damage has been done
And this machine has begun on a path of destruction
We need the medicine
To reverse what's been done
Before this disease has destroyed everything we know
EVERYTHING WE KNOW!

Publika ryknęła z zachwytu wraz z głośną muzyką, a z backsteagu wyłania się już Sami Zayn! Fajerwerki wybuchają tworząc rozmaite wzory, a sam główny bohater z niespotykaną świeżością wystrzeliwuje rękę do góry, by dać znać, że gotów jest do walki jak nigdy!

Aplauz wzmaga się wraz z odległością Sami'ego od ringu. Po drodze przybija piątki fanom, następnie po schodkach wbiega  na apron kwadratowego pierscienia. Rzuca ostatnie, bijące ciepłem i sympatią spojrzenie w stronę tu zebranych i z gracją przeskakuje nad linami, by ostatecznie wejście zakończyć tauntem na samym środku ringu.

Muzyka przestaje grać. Sami'emu znikł z twarzy uśmiech. Teraz z podnieceniem ale i dziecinna ciekawością czeka na swoich dzisiejszych przeciwników.

Łypałem spode łba na swojego dzisiejszego przeciwnika. Próbowałem oszukać samego siebie, że warunki fizyczne nic nie znaczą i że "jakoś to będzie', ale sam nie potrafiłem niczego wymyślić, by wyjść z pierwszej fazy pojedynku jako ten dominujący. Popukałem się po głowie. Przecież jestem najszybszym i najbardziej skocznym zawodnikiem w tej federacji, więc nawet jeśli siła Romana jest potężna, to nie może się równać z trzeźwym umysłem, prędkością błyskawicy, bo przecież jestem personifikacją tychże cech. Muszę być pewny siebie. Nawet jeśli oznaczałoby to pozorną pewność. Sędzia w końcu usunął się w cień, a ja zostałem oko w oko z żywym niebezpieczeństwem, którego, do cholery nie wiem jak uniknąć. Zbliżyliśmy się do siebie. Uważnie obserwowałem każdy, nawet najmniejszy krok swojego przeciwnika. Dostanie się w jego łapskach byłoby równie groźne, co rzucenie się z wieżowca Splashem na mrówkę. Podeszliśmy do siebie ponownie, tym razem trochę szybciej i uważniej. Oczy wirowały mi skierowane tylko na Reginsie tak jakby były planetami, a ciało opponenta to jedna, wielka, rozczochrana gwiazda. W końcu, kiedy zasięg naszych ramion był idealny do klinczu, a przeciwnik już sie składał by to zrobić, wpadł mi do głowy bardzo glupi pomysł.
-Hej! Zobacz co jest na suficie! - Krzyknąłem, wskazując na sklepienie areny.
Roman wytrzeszczył na mnie swoje czarne oczy, a potem wolno przeniósł wzrok na dach budynku. Parsknąłem śmiechem, ale zanim Roman zdążył cokolwiek zrobić, potraktowałem go kilkakrotnie Slapami w twarz. To kara, chłosta za głupotę. Momentalnie chwyciłem Reginsa za rękę i posłałem najmocniej na liny. Kiedy wracał doskoczyłem do niego zginając swój tułów w pół i pięknym przerzutem rozpocząłem rywalizacje! Back Body Drop!

Zdrowo huknęło, a mój rywal mając na twarzy dziwną minę już się podnosił. Nie mogłem dopuścić do czegoś takiego. W tej chwili wiedziałem, że Roman jest strasznie głupi, ale i z wykorzystywaniem głupoty innych należy uważać. Odbiłem się szybko od lin i potraktowałem dodatkowo Reginsa Basemant Dropkick, który kompletnie odebrał mu chęci do powstania.

Jako, że liczba słów w poscie nie przekraczająca 300 jest dla mnie niemożliwa, to napisałem post na 317 słów. Gexxel ma prawo napisać na 320 + 10 tolerancji :D

Spoko że ktoś mnie poinformował o takim obrocie spraw -,-

Dalej Sami

4 szanse