If You Smell
What The Rock
Is Cooking

MC: Na arenie właśnie rozbrzmiało theme najbardziej elektryzującej postaci rozrywki sportowej tak jest The Rock jest obecny na Friday Night Smack Down!
JR: OOO tak nareszcie marzenia fanów NWE zostały spełnione!!
MC: Właśnie wkroczyliśmy w nową erę, erę The Rocka !!



W trakcie wypowiedzi komentatorów ukazałem się na rampie wpatrując się w publikę z Las Vegas. Spoglądając w kwadratowy pierścień uśmiechnąłem się po czym szepcąc pod nosem słowa I'm Home  ruszyłem w stronę areny słysząc przepiękny głos Lilian która zapowiadała mnie przez mikrofon.

LG:The following contest is set for one fall, Introduction first from Miami Florida weighing a 260 lb THE ROCK !

Po owej wypowiedzi Stanąłem na narożniku wznosząc swą dłoń ku niebu aby przywitać swych wiernych fanów.

Ostatnio edytowany przez Fuzzi (2013-12-14 15:48:12)

This is time for the start this match!!!

Kto Ładniej na minimum 498 słów! Powodzenia

To własnie ten dzień, ta chwila i ten moment zadecyduje o naszych losach w federacji NWE. Jeden z nas wespnie się na same wyżyny, drugi z kolei zbierze dzisiaj tęgi łomot aby upaść na sam dół. Wpatrzony w wielką niedźwiedzią sylwetkę swojego rywala wiedziałem, że dzisiaj nasza batalia będzie długa i zacięta.. Jednak jest małe ale tym ale to NWE Univers którzy napędzają mnie do działania i bez nich nie dał bym rady wygrać tego pojedynku. Chwile przed gongiem stanąwszy w narożniku zacząłem rozgrzewać swoje kończyny aby nie nabawić się zbędnej kontuzji która w tym momencie była by zbędna. Nagle wszyscy byliśmy skłonni usłyszeć 3 magiczne uderzenia które zaczęły to starcie. Kilka spokojnych wdechów przed starciem pozwoliły uspokoić emocje które we mnie rosły. Spojrzawszy kontem oka w publikę z Newady byłem już prawie gotów na skopanie cukierkowatego tyłka mojego opponenta. Nagle wyrwałem się ze swojego narożnika aby następnie  spokojnym krokiem okrążyć swoją ofiarę niczym hiena czekająca na to aż rywal popełni jakiś błędny ruch. Nagle ruszyliśmy ku sobie aby zacząć walkę w klasycznym zwarciu. Klincz to tak zwana próba sił wyłania silniejszego  bądź sprytniejszego rywala który zacznie dominować w tym że oktagonie. Spoczywając w "ramionach" Brocka wypchnąłem jego łokcie w górę po czym zaparłem się nogami o matę. Tym że sposobem byłem nie do pokonania Bestia napierając całą swą siłą nie zdołała mnie przesunąć do mojego narożnika. W tymże momencie szybko puściłem swoją ofiarę po czym lekko przesunąłem się w prawą stronę. Dzięki temu na skutek czystych praw fizyki Niedźwiedź popędził w sidła a raczej w narożnik dzięki czemu mogłem działać. Stojąc w samym środku ringu obserwowałem truchło rywala które z wielką siłą zainkasowało uderzenie klatką piersiową o narożnik. Rywal odwrócił się plecami do narożnika wystawiając się na mój niebezpieczny atak. Bez chwili namysłu ruszyłem w kierunku rywala po czym zaatakowałem  go solidnym Clotheslinem. Brock spływając po narożniku dał mi pewność siebie do dalszego działania. W oka mgnieniu fani zgromadzeni w Las Vegas zaczęli skandować słowa które od zawsze były mi znane mowa o " Boot to asses ". Brock spojrzał na mnie z przerażeniem. Fakt że jestem od niego silniejszy bądź bardziej doświadczony napajał mnie dawką adrenaliny i niesamowitego podniecenia które dodawało mi pewności siebie. Szybko zacząłem obmyślać plan na koleją część brutalnej potyczki, wiem jedno, jeśli w jakikolwiek sposób Brock uzyska nade mną przewagę... No cóż wtedy pozostaje mi tylko kwestia losu jaką przygotował mi Jezus..

Post fatalny wiem

Ostatnio edytowany przez Fuzzi (2013-12-15 11:13:48)

To musiało się tak skończyć, nie było innego wyjścia. Teraz spójrzcie, chaos rozpętany przeze mnie pokrzywdził Johnsona, który zwija się z bólu. Nagle dostrzegłem, iż rywal zaczął się powoli podnosić, to był impuls, aby kontynuować zabawę. Rocky podniósł się na równe nogi, ostatecznie odwrócił się w mą stronę, bezmyślne posunięcie, gdyż ujrzał dwa buty pędzące w prost na jego głowę - trafiłem idealnie - DropKick -. Konkurent ponownie upadł na stalowe schody, tym razem mocniej. Zaraz po idealnym posunięciu, do mych uszów wdarło się słowo od sędziego, które oznaczało, iż musiałem wrócić do ringu. To uczyniłem. Przechwyciłem głowę zapaśnika, i wrzuciłem go do centrum ringu, zaraz za nim wszedłem ja. Szybko wstałem do pionu, i spoglądałem na męczącego się niewolnika, o dziwo nadal wyrażał chęć do konkurowania, albowiem znowu powstawał, tak jakby prosił się o kolejną porcję katuszy - wedle życzenia. Rock obrócił się w mą stronę, i otrzymal potężnego kopniaka w brzuch, ugiąl się po to abym wsadził jego głowę między nogi. Bezzwłocznie uniosłem go na barki, tudzież cisnąłem nim o matę jak laleczką - Powerbomb -.

Fuzzi postać chyba zmienił, mam kończyć? ^^

Po raz kolejny zawodnik znalazł się u mych stóp, cierpiał, nawet bardzo. On już wiedział, że jego szanse w tym pojedynku zostały przekreślone, nadzieja zmarła, a zaraz za tym szło załamanie, które prowadziło do porażki, która nadchodziła wielkimi krokami. Bestia wręcz pożarła zwykłego śmiertelnika - uśmiechnąłem się patrząc na zmaltretowane ciało rywala. Ja wiedziałem, iż musiałem jak najszybciej skończyć to starcie, nie było sensu dalej tego ciągnąć, jedynie co trzymało mnie przy dalszym prowadzeniu pojedynku, to chęć wykończenia  - to uczynię, skończy marnie. Naładowany agresją po owej myśli sięgnąłem po głowę konkurenta, i momentalnie postawiłem go do pionu. Wsadziłem głowę pod jego pachę, nareszcie uniosłem go ponad grunt po to by cisnąć nim z niewyobrażalną siłą o deski - Spinebuster  -, krzyk wydobył się z jego ust zaraz po zetknięciu z deskami. Bezzwłocznie po idealnie zaaplikowanej akcji przechwyciłem rękę rywala, i położyłem się na matę. Zaciśnięcie uchwytu, było tylko formalnością. Naciskałem coraz mocniej, a rywal aż jęczał z bólu, wreszcie nastał moment, w którym rywal klepnął trzy razy dłonią o deski, to był jego koniec - Kimura Lock -. Moja zabawa jeszcze nie dobiegła ku końca, musiałem napierać jeszcze mocniej, w końcu usłyszałem ten magiczny trzask, ten dźwięk był pokarmem dla mnie, ależ byłem ucieszony. Finalnie sędzia rozerwał mój uchwyt. Powstałem na nogi spoglądając na ofiarę, zaraz po tym uśmiechnąłem się pod nosem.